Stypendium: Leopold Tyrmand – polski pisarz w USA

Znamy go ze Złego i Dziennika 1954. Wciąż istnieją jednak nieopublikowane teksty Leopolda Tyrmanda.

Leopold Tyrmand zajmuje w historii polskiej literatury miejsce szczególne. Wciąż pozostaje wiele pracy do wykonania, wiele osób i instytucji stara się wskrzeszać dyskusję o Tyrmandzie i poszerzać pola badawcze, po to, ażeby pisarza i spuściznę po nim poznać jak najlepiej. Tym bardziej się cieszę z tegorocznego stypendium MKDNiS, nazwanego roboczo Leopold Tyrmand – polski pisarz w USA. Jego realizacji poświęconych będzie w roku 2021 kilka wpisów.

Tytułem wstępu, muszę wyjaśnić, skąd pomysł.

Na początku XXI wieku Tyrmand był synonimem historii polskiej subkultury bikiarzy, a jego nazwisko kojarzano z mniej lub bardziej barwnym życiem środowisk artystycznych z epoki słusznie minionej. W środowiska inteligenckich, w Warszawie, wśród młodzieży – jego książka Zły miała statut kultowej, ale nieznanej szerokim masom. Literatura Tyrmanda nie znajdowała się ani w kanonie, ani we fragmentach w programie filologii polskiej pierwszej dekady tego stulecia.

Podobnie z Dziennikiem 1954 – był znany badaczom literatury socrealizmu i literatury emigracyjnej. Niektórym kojarzył się z czasami początków „Solidarności”.

Tyrmanda wielokrotnie wspominali w wywiadach ludzie świata kultury, aktorzy, reżyserzy, politycy. Ale w szerokiej świadomości twórca ten nie istniał.

Rokrocznie jednak pojawiały się liczne artykuły dotyczące mody, jazzu czy… prywatek, w których udział brali ludzie pokroju Hłaski, Komedy, Cybulskiego, Polańskiego, Łapickiego czy Tyrmanda.

Dzięki staraniom Wydawnictwa MG zaczęły ukazywać się wznowienia utworów Leopolda Tyrmanda. Także MG zaproponowało mi w roku 2015 napisanie pierwszej biografii pisarza. Książka Biografia Leopolda Tyrmanda. Moja śmierć będzie taka jak moje życie – mój debiut – ukazała się jesienią roku 2016.

Podczas promocji tej książki, a także przez następne lata, starałem się na każdym dostępnym polu zmieniać narrację o Leopoldzie Tyrmandzie, próbowałem tłumaczyć: że nie rozmawiamy dziś o jego utworach nie z powodu ich wyższej czy niższej jakości, ale z powodu o wiele prostszego: jeśli znikasz z historii czy z kanonu lektur, to nie istniejesz. Tyrmanda z polskiej literatury w pewnym momencie zniknięto i w ten sposób szerokie masy o Tyrmandzie zapomniały. Nie każdy cytuje z pamięci Broniewskiego czy Mrożka, ale każdy wie, że istnieli. Tyrmand tego szczęścia nie miał.

Głównym wnioskiem było, że historię piszą zwycięzcy. Historię drugiej połowy wieku w Polsce pisali komuniści. Po roku 1989 pojawiały się liczne głosy w obronie Leopolda Tyrmanda, rekapitulacje i prasowe benefisy. Ale jeśli pisarz nie trafia do lektur i mainstreamu – umiera, jako autor.

Tu otwiera się pole do zawartego w tytule wpisu hasła: Tyrmand nieznany.

Jego biografia i jego twórczość zawiłe są na wiele sposobów.

Po pierwsze,

pisarz był outsiderem i szedł pod prąd. Jeszcze w okresie twórczym nie pisał tyle, ile by mógł. Odrzucał propozycje podsuwane przez komunistów, znacznie zawężając ilość swoich publikacji. Zarówno powieści, jak też scenariuszy filmów, opowiadań, tekstów dziennikarskich. Realia komunizmu, ustroju, którego z całego serca nienawidził, wymuszały na nim dokonywanie określonych decyzji twórczych. Znaczy to, że to, co tworzył, zanurzone było w tej epoce i jej problemach, i zbudowane na kontrapunkcie do tego świata. Utwory takie jak Siedem dalekich rejsów, Życie towarzyskie i uczuciowe, Filip – wszystkie one wchodziły w dyskusję z komunistycznymi realiami, co – z uwagi na sposób, w jaki cenzurowany świat literatury PRL funkcjonował – znacznie ograniczało możliwości twórcze Tyrmanda.

Po drugie,

Tyrmanda z Polski w roku 1965 wyjechał. Skłócony ze środowiskiem literackim, posądzający wszystkich o sprzedawanie się komunistom, po wyjeździe z kraju nie miał dobrej prasy. Szybko usunięto go ze wszystkich związków (Związek Literatów Polskch, Pen-Club), ocenzurowano jego utwory, wycofano je z bibliotek i księgarń, a nazwisko Tyrmand przestało się pojawiać w przestrzeni publicznej. Stan ten utrzymał się aż do roku 1989 (z małymi wyjątkami).

Po trzecie,

zmarł w USA, a jego rodzina nie miała żadnych więzi z Polską. Ani żona, ani dzieci nie mówili po polsku i nie mieli w Polsce krewnych. Ponadto, w chwili śmierci Tyrmanda, jego dzieci miał raptem cztery lata. Gdy Tyrmand odszedł, jego archiwalia trafiły na Uniwersytet Stanforda. W Polsce pojawił się nekrolog, odbyła się msza i spotkanie ku pamięci autora Złego.

Po czwarte, 

Leopold Tyrmand nie miał żadnego adwokata-kustosza swojej sprawy. Po prostu przemknął, jak meteor przez polską scenę literacką i juz nigdy nie wrócił. Tworzony przez kilka dekad kanon literatury pozwolił wychować na Mickiewiczach i Słowackich miliony Polaków. Żaden z nich o Tyrmandzie w szkole nie czytał. Nie czytano też w szkole o Tyrmandzie po roku 1989, nie czytano po roku 2000. Dopiero dziś, w trzeciej dekadzie XXI wieku pojawia się tu i ówdzie.

Rok 2020 był rokiem Leopolda Tyrmanda w Polsce. Z tego tytułu odbyło się wiele wydarzeń kulturalnych, podjęto wiele inicjatyw. Poczta Polska wypuściła znaczek pocztowy z wizerunkiem pisarza. Polskie Radio stworzyło specjalny serwis. Dziesiątki bibliotek przygotowały wystawy, przeprowadziły spotkania. TVP Kultura wyemitowała trzyodcinkowy serial poświęcony Tyrmandowi, do którego miałem przyjemność pisać scenariusz i być w tej produkcji narratorem. Dariusz Pachocki opublikował skrzętnie zedytowane Zielone notatniki Tyrmanda.

Ja zaś, w połowie października 2020 roku, wydałem drugą książkę poświęconą Tyrmandowi – Tyrmand. Pisarz o białych oczach.

Można rzec, zrobiono wiele, by Tyrmanda zrekapitulować. Wciąż jednak nie ma go w lekturach. Porównać można to do gustu muzycznego przeciętnego Polaka. Jeśli dana piosenka nie leci w radiu i telewizji, to przeciętny Polak jej nie zna. Podobnie z aktorem: jeśli jest aktor teatralny, ale niegrający w jakimś popularnym serialu – przeciętny Polak nie rozpozna jego twarzy.

Wiele osób i instytucji stara się wskrzeszać dyskusję o Tyrmandzie i poszerzać pola badawcze, po to, ażeby pisarza i spuściznę po nim poznać jak najlepiej. Tym bardziej się cieszę z tegorocznego stypendium MKDNiS. Postaram się przybliżyć na swojej stronie wybrane zagadnienia. Ich wspólnym mianownikiem są nieznane lub mniej znane utwory Leopolda Tyrmanda, napisane bądź zdeponowane w USA.

Zrealizowano dzięki wsparciu: